poniedziałek, 23 lutego 2015

Rozdziała 7 Niespodziewana wizyta ....

Kiedy obudziłam się byłam jeszcze w szpitalu , ale nie było jeszcze Michiego . Zaczęłam się martwić , że nie ma mojego ukochanego . Wzięłam swój telefon , który leżał na szafce koło łóżka i napisałam sms-a o treści

- Gdzie ty jesteś ? Martwię się o Ciebie .

Po kilku minutach Michi odpisał

- Już jadę , będę za 5 min 

Po kilku minutach Michi przyjechał z .... moimi rodzicami . Nie to nie możliwe przecież oni nigdy nie akceptowali , że ja i Kamil lubimy skoki i że mój brat jest skoczkiem narciarskim a ja jego przełożoną . Teraz są pewnie na mnie zdenerwowani , że  zakochałam się w Austriackim skoczku , że się z nim zaręczyłam i że będę mieć z nim dziecko .

- Nina dziecko nic ci nie jest ?! - powiedział zdenerwowany nadal na mnie tata
- Tak tato nic mi nie jest - odpowiedziałam
- Jak mogłaś nam to zrobić , zakochałaś się w tym dupku co na pewno cię po porodzie rzuci - stwierdził tata
- Tato nie mów tak ... on taki nie jest nie znasz go tak jak ja - odpowiedziałam trochę wkurzona
- Jan chyba trochę przesadzasz - powiedziała mama - Po mimo to co nam z Kamilem zrobili i tak są naszymi dziećmi , a że zakochała się w Austriaku no cóż serce nie sługa nie wybiera
- Może masz rację pochopnie ich oceniłem ...
- Tato , mamo przestańcie się o mnie kłócić nie jestem już dzieckiem - odezwałam się - Michi naprawdę się mną opiekuje uwierzcie mi
- Dobrze dziecko wybaczamy - powiedziała mama


Po 30 min musieli już iść . Nie miałam im tego za złe przecież i tak by nie zaakceptowaliby Michaela co innego Kamil on jako jedyny mnie rozumie i wie czego potrzebuje , to on zaprowadził mnie na skocznie kiedy byłam jeszcze 5 letnią dziewczynką to dzięki niemu polubiłam skoki i dzięki niemu spotykam się z Michaelem . Po odwiedzinach moich rodziców przyszli chłopcy wraz z Kamilem zobaczyć jak się czuję i czy nic mi nie grozi . Fakt nic mi tak naprawdę poważnego nie było ale lekarze upierali się , że muszę parę dni jeszcze zostać na obserwacji czy nic naszemu dziecku nie grozi .
Po tych wszystkich odwiedzinach zostałam sama z Michim na sali . Michi był taki czuły i opiekuńczy , gładził ręką po moich brzuchu mówiąc do naszego dziecka :

- Jak już się urodzisz to tatuś będzie się Tobą opiekować , będzie nosił na rękach , czytał bajki na dobranoc , chodził na spacery , a jak trochę podrośniesz to nauczę cie jeździć na nartach ...
-Michi nie rozśmieszaj mnie - powiedziałam
- No co ja nie będę takim ojcem jak Twój co wyzywa wszystkich od dupków jak dzisiaj na przykład .
- No ok . Kocham Was
- Ja was też jesteście moimi największymi skarbami . Muszę już iść bo już jest późno przyjdę jutro .
- Pa skarbie .
-Pa kotku , papa gwiazdeczko powiedział i pocałował mój brzuch

Wszystko widziały pielęgniarki i powiedziały

- Gratulujemy narzeczonego nigdy nie widzieliśmy takiego troskliwego i kochającego faceta
-Dziękuję
Po tym wszystkim szybko zasnełam



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz