czwartek, 26 lutego 2015

ZAKOŃCZENIE

 Kochani !
 Ten blog niestety już musimy kończyć , ale nie martwcie się , ponieważ zobaczymy się w następnym blogu. Blog będzie tak samo świetny jak ten o skokach narciarskich. A więc do zobaczenia w następnym blogu.

środa, 25 lutego 2015

Rozdział 15 Moje marzenia się spełniły ....

Kiedy wstałam bardzo bolała mnie głowa. Nie wiedziałam co się ze mną dzieję . Zeszłam do salonu aby zaparzyć sobie mięty . Kiedy dotarłam zobaczyłam jak Michi i reszta chłopców uczy Lilly mówić najprostszych słów typu : mama , tata , wujek itp. Byłam bardzo dumna , aż zapomniałam o tym bólu który mi doskwierał . Podeszłam do Michiego dając mu soczystego buziaka .

- Oj Nina widzę , że bardzo kochasz Michiego - powiedział Gregor
- A kogo miałaby kochać ... - powiedział Michi z lekkim zdenerwowaniem patrząc na Gregora spojrzeniem jak spod byka
- Kocham go , bo jest najważniejszą osobą w moim życiu , to dzięki niemu moje marzenia się spełniły - powiedziałam .

Po tym co powiedziałam Michi wziął Lilly na ręce i przytulił nas obie , mówiąc

- Też was kocham - powiedział Michi ze łzami w oczach
- Mama ? - powiedziała Lilly śmiejąc się z tego co powiedziała
- O widzę , że nasza przyszła reprezentantka powoli się rozkręca - powiedział Didi .
- Jest taka słodka - powiedział Manuel

                                                                 ****
                                                            5 LAT PÓŹNIEJ

- Mamusiu jak będę duża to też będę skakać na nartach jak Tatuś - powiedziała 5 letnia już Lilly
- Teraz to tu jesteś jeszcze zbyt mała - powiedziałam
- Kocham was obie - powiedział podchodzący do nas Michi










Rozdział 14 Urodzinki...

 Była godzina 7 rano. Ja wstałam wcześniej , by nie obudzić Michiego, ponieważ ma dzisiaj urodziny i chcę mu zrobić niespodziankę. Gdy się ubrałam to poszłam na dół , by obudzić chłopaków. Kiedy chłopacy wstali (oprócz Michiego) to zaczęli szykować się na przyjęcie.
  Po chwili zauważyłam , że wstaje Michi. Gdy przyszedł do kuchni to powiedziałam mu , by poszedł do sklepu po zakupy. Powiedziałam to specjalnie żeby nie zauważył , że robię dla niego niespodziankę. Robiłam dla niego tort urodzinowy w kształcie serca , by pokazać mu jak bardzo go kocham. Włożyłam go do lodówki , by się schłodził do wieczora.
  Po 15 minutach wrócił Michi.
- Cześć kochanie , już jestem - oznajmił
- O cześć. Dziękuję Ci kochanie - odpowiedziałam
  10 minut później Michi powiedział , że idzie zrobić sobie trening i pojeździ sobie na nartach i nie będzie go do wieczora. Wtedy bardzo się ucieszyłam , ponieważ miałam bardzo dużo czasu na przygotowanie całego przyjęcia.
 O godzinie 17 wszystko było gotowe. Kamil , Didi i reszta chłopaków oraz ja z moja córeczką byliśmy już gotowi. Nagle słyszałam otwieranie drzwi. To Michi wrócił już do domu. Wszyscy poszli do pokoju. Zgasiliśmy światło i schowaliśmy się. Gdy Michi wszedł do pokoju i zapalił światło to wszyscy wstali i krzyknęli : NIESPODZIANKA.
 Michi był zaskoczony jak nigdy. Kiedy podeszłam do niego i dałam mu prezent to aż się rozpłakał z radosci i pocałował mnie w usta przy wszystkich. Byłam zaskoczona , że mu się spodobało. Nie myślałam , że aż mu się to spodoba, a było to duże pudełko w kształcie serca, a w środku perfumy i nasze wspólne zdjęcie.
 - Dziękuję kochanie. Jesteś najukochańszą osoba jaką potkałem na świecie. Kocham Cię - powiedział
- Proszę. Ja Ciebie też kocham. - odpowiedziałam
 Po rozdaniu prezentów Kamil wniósł tort w kształcie serca. Michi był zaskoczony. A po chwili powiedział :
- Ale śliczny. Kto go zrobił ?
- To ja go zrobiłam kochanie dla Ciebie - odpowiedziałam
 Gdy Michi to usłyszał to podszedł do mnie i znów pocałował mnie w usta. Michi bardzo się cieszył z całego przyjęcia urodzinowego.
  O godzinie 2:00 nad ranem przyjęcie się skończyło. Wszyscy już poszli , a ja z Michim poszliśmy spac. To był najwspanialszy dzień dla mnie , a szczególnie dla Michiego.

















Rozdział 13 Chrzest Lilly

  Tydzień później Michi wyszedł ze szpitala. Lekarz powiedział , że musi uważać na siebie i na swoje serce oraz musi przystopować z alkoholem , ponieważ to szkodzi jego sercu i następnym razem może się to dla niego skończyć tragicznie.
  Po wyjściu ze szpitala od razu pojechaliśmy do domu , aby przygotować się na chrzest naszej córeczki Lilly. Ja wzięłam ją na ręce i ubrałam w białą sukienkę , buciki oraz czapeczkę. Ja z Michim też musieliśmy się ubrać , dlatego na chwilę daliśmy Kamilowi Lilly pod opiekę. Gdy wszystko było już gotowe to pojechaliśmy do kościoła na tą piękną uroczystość.
  Chwilę później byliśmy już na miejscu. Chrzestnymi Lilly była moja siostra Klara , która przyjechała zza granicy , ponieważ tam pracuje i Didi. To właśnie on zapalił świeczkę ,a  ksiądz potem powiedział :
 - Lilly , ja Ciebie chrzczę w imię Ojca i Syna i Ducha Św. Amen.
 Oczywiście Lilly trochę płakała , gdy ksiądz ja polewał , ale potem przestała płakać. Kiedy msza się skończyła to ja z Michim oraz chrzestnymi i całą resztą gości poszliśmy do restauracji i tam wyprawiliśmy chrzciny naszej córeczki.


poniedziałek, 23 lutego 2015

Rozdział 12 Michael w szpitalu...

    Następnego dnia rano wstałam na śniadanie. Chciałam obudzić też Michaela , ale nie mogłam go dobudzić. Budziłam go cały czas , lecz nie mogłam. Wreszcie pobiegłam do chłopaków i powiedziałam im , że nie mogę obudzić Michiego. Gdy ja z Kamilem wróciłam do mojego pokoju to Michi nadal się nie budził.
   Kamil sprawdził oddech. Okazało się , ze nie oddycha. Didi powiedział mi , żebym zadzwoniła po pogotowie. Kamil w tym czasie robił Michiemu masaż serca aż do przyjazdu karetki. Kiedy przyjechała karetka to Kamil opowiedział wszystko ratownikom. Ratownicy zrobili masaż Michiemu. Gdy wreszcie Michi odzyskał oddech to ratownicy przełożyli go na nosze i zabrali do karetki. Ja była bardzo zdenerwowana i zapłakana.
-  Mam nadzieję, że wszystko będzie w porządku  - mówiłam zapłakana
- Spokojnie , na pewno wszystko będzie dobrze - pocieszał mnie Kamil
   Kilka minut później ja z Kamilem byłam już w szpitalu. Czekałam na informację od lekarzy o stanie zdrowia Michiego. Po 20 minutach wyszedł lekarz.
- No i co z moim meżem , panie doktorze ? - pytałam zdenerwowana
- Spokojnie , pani mąż już jest przytomny. Zrobiliśmy mu EKG i okazało się , że pani mąż ma problemy z sercem , a dokładnie wykryliśmy u niego zawał.
- Zawał ? Przecież to bardzo groźnie - mówiłam , będąc cały czas w nerwach
- Spokojnie , proszę się nie martwić - uspokajał mnie lekarz
- Czy mogłabym do niego wejść ? - spytałam
- Tak , ale tylko na chwilę , bo on musi teraz odpoczywać - odpowiedział lekarz
  Chwilę później byliśmy już przy łóżku Michaela. Na przywitanie dałam mu buziaka w policzek.
 - Co się stało , kochanie ? Dlaczego tak nagle przestałeś oddychać ? - pytałam
- Przepraszam Nina , nie chciałem Cię martwić - powiedział Michael
- Ale za co ty mnie przepraszasz ? Lekarze mówią , że ty masz zawał - mówiłam
- Nina , ja chorowałem kiedyś na serce , ale w młodości jak Ciebie jeszcze ie znałem. Bolało mnie trochę w klatce piersiowej , ale to ignorowałem. Kilka dni później tak mnie piekło w klatce , że nie wytrzymałem. Pojechałem do szpitala no i lekarze wtedy wykryli u mnie ten zawał. Brałem leki i mi przeszło. Jednak dziś chyba ten ból powrócił - opowiadał Michael
- Oj ty mój biedaku kochany - mówiłam żartobliwie
- Też Cię kocham - powiedział Michi
- Dobra to my już pójdziemy - powiedział Kamil
- Papa kochanie - powiedziałam , żegnając się z nim
  Wieczorem położyłam się spać , ale już bez mojego męża. To był ciężki dzień.





Rozdział 11 I ślubuję ci miłość ....

Nareszcie nadszedł dla nas tak bardzo ważny dzień . Nie wiedziałam od czego zacząć . Byłam bardzo zdenerwowana . Michi chodził po całym pokoju , aż z nerwów przygryzał paznokcie . Zeszłam na dół do chłopców poradzić się ich .

- Nie przejmuj się , najbardziej stresująca sytuacja jest tylko w kościele , później już dasz radę - powiedział Manuel
- Haha łatwo ci powiedzieć nie ty bierzesz ślub - odparłam
- Tylko jest sprawa , że ja już coś o tym wiem , sam mam żonę i dwójkę dzieci więc wiem jak to jest - stwierdził
- Dziękuję jesteś kochany - powiedziałam i przytuliłam Manuela mocno
- Dobra nie przesadzaj bo Michi będzie zazdrosny - powiedział żartobliwie
- Haha śmieszne bardzo - stwierdziłam

Pozostały 2 godziny do tej ważnej dla nas ceremonii . Zaczęłam się stroić . Chłopcy pomogli mi włożyć suknię , sami byli ubrani w białe garnitury z czerwonymi krawatami .

- Uważaj , żeby tylko Michi nie zauważył , bo podobno przynosi to pecha - powiedział Gregor
- Spokojnie .-powiedziałam 

* 1,5 godziny później

Wszyscy byli zebrani już w kościele . Serce zaczęło mi walić jak oszalałe , nie widziałam co się ze mną dzieję.

- Co jest ?- Spytał Didi który miał mnie poprowadzić do ołtarza
- Nie nic tylko się trochę boję , że zapomnę przysięgi - powiedziałam
- Spokojnie nic się nie bój

No i zaczęło się . Dzwony zaczęły bić , organista zaczął śpiewać . Didi też był trochę nerwowy , ale dał radę . Kiedy podchodziliśmy do Michiego , Didi podał mu moją rękę i sam usiadł koło chłopaków , którzy honorowo siedzieli wszyscy w pierwszej ławie wraz z Trenerem i Kamilem .

- Zebraliśmy się tu dzisiaj , wokół Niny i Michaela , którzy zamierzają zawrzeć dzisiaj sakramentalny  związek małżeński . Podajcie sobie prawe dłonie i przysięgajcie przed Bogiem ...
- Ja Michael biorę Ciebie Nino za żonę i ślubuje Ci miłość , wierność i uczciwość małżeńską oraz , że Cię nie opuszczę aż do śmierci ...

Ja powtórzyłam to samo . Ukradkiem widziałam jak chłopcy wyciągają chusteczki , aby otrzeć łzy .

- A teraz nałóżcie sobie wzajemnie obrączki - powiedział kapłan

Tak też zrobiliśmy .
Kiedy wyszliśmy już z kościoła , wszyscy zaczęli nam klaskać .

- No synu gratuluję ci żony - powiedział do Michiego jego ojciec a zarazem mój teść
- Dziękuję ojcze - powiedział Michi - kocham ją
- No brachu , najlepszego - powiedzieli jego bracia Stefan i Alex

 Kiedy podeszli chłopcy aby nam złożyć życzenia to prawie nie rozpłakali się ze szczęścia takich ich kochałam , a szczególnie Michaela .
Następnie udaliśmy się na przyjecie weselne , było super . Nigdy nie zapomnę tego dnia.





Rozdział 10 Przygotowania...

  Tydzień później wyszłam ze szpitala. Przed szpitalem czekał na mnie mój ukochany - Michi. Pomógł mi wnieść dziecko i torbę z rzeczami do samochodu i pojechaliśmy do domu. Weszliśmy do naszego pokoju i od razu położyłam się na łóżku. Michi mówił żebym odpoczęła , ale ja od razu zabrałam się za oglądanie gazet z sukniami ślubnymi. Choć do ślubu pozostało kilka tygodni , to ja nie mogłam się powstrzymać od przygotowań do tego ważnego dla nas dnia. Po chwili podszedł do mnie Michi ze szklanką herbaty :
 - Co tam przeglądasz ? - spytał
- Różne gazety ze sukniami ślubnymi - odpowiedziałam
- To już ci się tak spieszy do ślubu ? - zapytał żartobliwie
- Nie no coś ty. Po prostu przeglądam żeby wiedzieć w której będzie mi najładniej - powiedziałam
- Dla mnie i tak będziesz najpiękniejszą panną młodą - powiedział Michi
- Kocham Cię - powiedziałam
- Ja ciebie też kotku - odpowiedział
  Chwilę przed obiadem ja z Michim zeszłam do Kamila by z nim porozmawiać. Akurat zastaliśmy go w jego pokoju :
- Kamil , mamy pytanie do Ciebie - mówiłam
- Tak słucham - powiedział Kamil
- Czy chciałbyś zostać świadkiem na naszym ślubie ? - spytałam z niepewną miną
- Oczywiście , że tak. Dla Ciebie wszystko , moja kochana siostrzyczko - odpowiedział szczęśliwy
- Dziękuję mój kochany braciszku - powiedziałam szczęśliwa
 5 minut później zeszliśmy całą trójka na obiad. Każdy był głodny , a w szczególności moi kochani chłopcy : Kamil i Michi. Po obiedzie Ja z moim ukochanym poszliśmy do naszego pokoju , by porozmawiać , ale w tym samym czasie do naszego pokoju wszedł Kamil.
- Cześć zakochańce - powiedział mój brat
- Witaj Kamil - powiedział Michi
- Mam coś dla Was to znaczy dla Waszego dziecka. Kupiłem to kilka dni temu - powiedział
- Tak, a co masz ? - spytałam zainteresowana
- To są ubranka dla Waszej córeczki - mówił
 Gdy zobaczyłam te śpioszki to aż mnie zamurowało. Były bardzo śliczne. Mój brat się postarał.
 - Dziękuję mój braciszku - powiedziałam uszczęśliwiona
- Proszę siostrzyczko - odpowiedział i po chwili wyszedł.
 Gdy Kamil wyszedł to ja z Michim zostaliśmy sami. Rozmawialiśmy tak długo , że aż nie zauważyliśmy , że zrobił się wieczór. Zeszliśmy na kolację, a po kolacji położyliśmy się do łóżka i słodko zasnęliśmy. To był mój szczęśliwy dzień.